"Sor" (nie) zdarza się w szkole

W księgarniach od 5 marca 2014

Opowieść o pogubionym nauczycielu i jego uczniach-Maleństwach, o życiu, które płata nam figle, o nieuniknionej śmierci, o miłości, przyjaźni i zagubieniu, jakiemu wszyscy podlegamy. O tej współczesnej hiperaktywności, nadmiernym pragnieniu udanego życia towarzyskiego i społecznego, o unikaniu skupienia, braku cierpliwości i zaangażowania, o tym wszystkim, co w istocie wywodzi się z silnego lęku przed samotnością. Kolejne przygody Mirona i jego uczniów, znanych z głośnej powieści pt. "Zdarza się". To zabawna, tragikomiczna podróż do krainy absurdu zwanej szkołą i wzruszające spotkanie z naszym największym guru - życiem, które daje nam lekcje, zwłaszcza kiedy o nie nie prosimy. No ale "ten śmietnik świata czasem piękny jest" - warto o tym pamiętać i... szukać własnej drogi.



Historia Sora potwierdza moje głębokie doświadczenie, że aby być dobrym człowiekiem i robić dobre rzeczy, nie trzeba być doskonałym ani poukładanym, tylko niezakłamanym. Że świadomość wewnętrznych ograniczeń i wątpliwości może być źródłem prawdziwej siły, a miłość, przyjaźń i odpowiedzialność w życiu mają sens, jeśli towarzyszy im szczypta szaleństwa, humoru i autentyczna otwartość. Czytajcie, cieszcie się i wzruszajcie!

Jacek Santorski



Ostrzegam! książki Szulskiego są jak dragi dosypane do niewinnej herbatki. Rodzic po dragach Szulskiego pozwala, aby jego dziecko pozostało wrażliwe, czasem niesforne, lecz naturalne i prawdziwe w swoich reakcjach. Po lekturze poczujesz się, jakbyś strzelił sobie lufę, podejdziesz do swojego nastolatka i zaczniesz rozmawiać zrozumiałym językiem. Na początku będzie trudno. Twoje dziecko uzna, że rzeczywiście coś łyknąłeś. Więc daj mu też! Dragi są już dostępne w każdej dobrej księgarni!

Piotr Korek, bywa dyrektorem czy prezesem, "lecz zawsze jestem przyjacielem moich dzieci i mam nadzieję, że one też tak myślą"



"Dzieła przekraczające schemat mogą wzbudzać oburzenie". Przeczytałem, jestem oburzony.

Wojciech Morawski, pierwszy perkusista zespołu Perfect, obecnie przyszłość polskiego rock n'rolla



Sorów spotyka się w naszych szkołach. Poznać ich można po tym, jak rozmawiają ze swoimi podopiecznymi na przerwach. Stoją na korytarzu otoczeni wianuszkiem wpatrzonych w nich oczu. Tłumaczą, radzą lub tylko uważnie słuchają. Stojąc w rozkroku z dziennikiem pod pachą i z lekkim uśmiechem, po raz kolejny łapią się na tym, że lubią swoją pracę. Sorów czasem spotyka się w naszych szkołach. Chodzi jednak o to, by było ich jak najwięcej...

Monika Libicka, dziennikarka



By otrzymać miłość innych, trzeba umieć i mieć odwagę ją dać. Nie trzeba być krzykaczem, duszą towarzystwa... wystarczy odważyć się być SOBĄ i otworzyć się na dawanie i przyjmowanie miłości... i taki jest właśnie Miron, bohater "Sora"... Ma odwagę być sobą, kocha i szuka miłości...

Zofia Dzik, Fundacja "Humanites - Sztuka Wychowania"



A jednak się zdarza! Oby częściej, bo Sor to ratunek i... wychowanie, prawdziwa samodzielność i współpraca, przyjaźń i szczęście. Ja je miałem. Poznałem tego prawdziwego, szalonego, który wskazywał i nie narzucał, i który uzmysłowił... każdemu z nas coś innego.

Jakub Komorek, przyjaciel



Telefon do Wojtka - szefa sprzedaży - pogadaj, umów się - może jakoś im pomożemy. To już taka nasza tradycja... Chciałbym zobaczyć minę Jarka, gdy Wojtek mu "sprzedał" TEN pomysł - pro bono. "Są rzeczy, których kupić nie można - za wszystko inne zapłacisz znaną kartą kredytową". Pozdrawiamy gimnazjum Reytana.

Greg Rybczyński, SkyTaxi



Kiedy myślę o naszym systemie oświaty z niechęcią, kiedy idę do szkoły przygnębiony ogromem czekających tam na mnie czysto urzędniczych obowiązków, koniecznością zmagania się z biurokracją, absurdalnymi przepisami i konformizmem urzędników, pokrzepiam się myślą, że przecież spotkam tam znowu wielu świetnych ludzi, wielu Sorów lubiących swoją pracę i lubianych przez uczniów. Przypominam sobie wtedy, że warto się dla nich starać.

dr Seweryn Szatkowski, dyrektor Gimnazjum i Liceum im. Tadeusza Reytana w Warszawie



Matką jestem prostą, nie we wszystkim udaną, prędzej mi się syn sam z siebie udał niż proces wychowawczy. Wspominam jego lata szkolne i wywiadówki, a także parę pilnych wezwań interwencyjnych, jedno po napisaniu dziecku: "Proszę o usprawiedliwienie nieobecności Michała na dwóch pierwszych lekcjach, syn zaspał, bo się zaczytał do wczesnych godzin rannych, ale obiecał, że wszystko nadrobi i uzupełni". Zostałam pouczona, że obowiązkiem matki jest przypilnować, żeby nastoletnie dziecko zasypiało zaraz po 21.00. Następny skandal wybuchł, jak się kobiecinka dowiedziała, że dziecko zaczytało się w "Niemocy z Neapolu, czyli historii syfilisu", naprawdę niezłej książce z historii medycyny. Nie chciało mi się wysłuchiwać kolejnych wykładni tej nauczycielki na temat wychowania, więc następne zwolnienia w takich i podobnych przypadkach sporządzałam dużo oszczędniej gospodarując prawdą. Ale myślę, że z dzieciakami lepiej uczciwie od małego. Stąd moje uznanie dla Jarka i pewna nawet duma, że mnie kiedyś w Dębkach wzięto za jego matkę.

Halina Zalewska, redaktor tej książki



Znam Jarka z czasów, gdy był niższy ode mnie - było to dawno, i krótko - w Liceum Batorego i w Pomarańczarni. Krótko szedł moim śladem jako następca - organizator Festiwalu Piosenki Różnej "Morda", przy którym okrzepł, wyrósł do 180 cm i szybko podążył śladem własnym, który z zaciekawieniem stale obserwuję. Organizator konferencji dla młodzieży, nauczyciel, menedżer, założyciel fundacji, wydawca książek, wychowawca no i... pisarz? W to nie uwierzyłem, i nie przeczytałem nic pisarza Szulskiego. Ale chyba czytała moja licealna córka Matylda, którą miesiąc temu złapałem o 4.00 rano, przy nauce do olimpiady z filozofii. Byłem w szoku, co będzie dalej, jaka jest cena sukcesu?! Obiecała, że nie będzie tyle się uczyć ani kłaść się tak późno spać. Dziś obudziły mnie nocne dźwięki i znów 4.00 na zegarze. Idę do pokoju córki, i oczom nie wierzę! Ona z czekoladą na gorąco, przy muzyczce, przegląda język polski przed porannym egzaminem semestralnym. Już chciałem się wypowiedzieć, gdy usłyszałem: tato, spałam od 20.00, 8 godzin (uśmiech). Wstałam wcześniej, by sobie powtórzyć... Zgłupiałem, ale nie pojawiła się żadna światła myśl, by ją odesłać spać, w końcu nie złamała naszej umowy, więc sam wróciłem do łóżka. Szulski Matyldy nie uczy, ale na szczęście chyba kilku mu podobnych. Jak się nazywa ta druga powieść pisarza Szulskiego? - bo chciałem kupić Matyldzie...

Tomasz Kopeć, wydawca muzyki i filmów



Trzech Króli... Właśnie stuknęła mi okrągła rocznica, której nigdy nie spodziewałem się dożyć... Przecież wciąż mentalnie jestem uczniem... Umówiliśmy się z Sorem na tradycyjną kawkę. Dyskutujemy tak czasem - o życiu. Albo o szkole. Jaka była, jaka jest. "Że dziś nauczyciel to raczej guide on the side, że nie chodzi o to aby w wyniku edukacji głowa była jedynie bazą danych, ale żeby myślała i działała" - słucham. - "A najważniejsze to nie demotywować". No więc wymagania wysokie (może inaczej pojęte niż kiedyś), postawienie na odpowiedzialność za siebie i swój proces edukacji, a przy tym autentyczna życzliwość i zaufanie...Zaraz, zaraz... Czym to się różni od zarządzania zespołem w tzw. korporacji? Zastąpmy słowa "edukacja", "nauka", "szkoła" - "pracą" i co? Jak sobie zapewnić spokojny urlop bez myśli, czy aby myszy nie harcują? Zaangażowanie, odpowiedzialność za siebie, myślenie, tylko niewielkie wsparcie menedżera, i zaufanie - to recepta na sukces! Kawa dopita, zwoje mózgu, jak mówią moi przyjaciele ze Wschodu, zaszewielilis, nowe pomysły pobudziły wydzielanie endorfin - czas do domu! A jutro pójdę w ślady Sora... W końcu zbliża się urlop!

Włodzimierz Bieliński, menedżer w instytucji finansowej